Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezdomnym, zwłaszcza w mroźne zimy, trzeba pomagać. A przynajmniej próbować

PSZ
Paweł Szałankiewicz
Zima to najgorszy okres dla osób bezdomnych. Stąd częściej służby miejskie odwiedzają pustostany.

Odwiedzamy ze strażnikami miejskimi jeden z kilku pustostanów na terenie Piekar Śląskich. W jednym z pomieszczeń zastajemy widok, który ma niewiele wspólnego z domowymi pieleszami. Ale... gra telewizor, jest lodówka, grzejnik elektryczny, a nawet lampka. I prowizoryczne legowiska zbudowane głównie ze starych łóżek i materacy. Pan Andrzej nie jest zaskoczony widokiem strażników miejskich, bardziej moim. - Wcześniej mieszkałem w innym miejscu, ale niestety podpalono je i musiałem się przenieść tutaj - odpowiada na pytanie, dlaczego żyje w takich warunkach. - Wolę żyć na swoich warunkach, tak jak chcę - przekonuje.

Takich jak on w naszym mieście jest niewielu. Jak wyliczają strażnicy - Damian Będkowski i Michał Zając, około dziesięciu bezdomnych, których praktycznie codziennie spotykają na ulicach Piekar, czy w zajmowanych przez nich pustostanach. - Na tak zwane gościnne występy do naszego miasta przyjeżdża po kilka osób. Ogrzewają się na hali dworca autobusowego - mówi Michał Będkowski.

Jeśli jest zgłoszenie , przyjeżdżają strażnicy. Dalsze postępowanie zależy często od tego, czy bezdomni są trzeźwi, czy nie. Jeśli tak - trafiają na izbę wytrzeźwień w Bytomiu. - Jeśli jest trzeźwy, komunikatywny, informujemy o możliwości uzyskania pomocy w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie bądź skorzystania z noclegowni, do której może również sam pojechać - podkreślają strażnicy.

Częściej jednak sami strażnicy zawożą bezdomnych do noclegowni. W ubiegłym roku było 19 takich przypadków. Bezdomni trafili do noclegowni m.in. w Dąbrowie Górniczek, Bytomiu, Katowicach, Rudzie Śląskiej czy Gorenic w województwie wielkopolskim. Częściej jednak strażnicy słyszą odmowę. Bezdomni nie chcą jechać do noclegowni. - To jest związane z obowiązującymi na terenie noclegowni zasadami. Zero alkoholu, a do tego są narzucane pewne obowiązki - podkreśla Michał Zając.

W drugim pustostanie zastajemy trzy osoby. Dwie nie są bezdomnymi. Mają gdzie mieszkać, mają środki do życia i... piją alkohol z kolegą, który żyje w skandalicznych warunkach w domu, który otrzymał w spadku. Dom przypomina zdecydowanie obiekt do rozbiórki. Pada sakramentalne pytanie - czy pomóc. Mężczyzna odmawia.

- Na palcach jednej ręki możemy policzyć, ilu osobom udało się pomóc na tyle, że zostali przywróceni społeczeństwu - mówi Będkowski. - Od nas zależy tak naprawdę może około 30 procent, reszta zależy od osoby bezdomnej, czy chce coś zmienić w swoim życiu i wyjść z tych problemów.

Piekarscy strażnicy chwalą się, że jednemu z nich pomogli i dziś jest kierowcą autobusu komunikacji miejskiej. - Ale tych naszych stałych rezydentów trudno przywrócić do społeczeństwa. Są niereformowalni. Często też są to osoby uzależnione od alkoholu co nie pomaga w powrocie do społeczeństwa - wyjaśniają strażnicy, którzy mimo to zwłaszcza zimą sprawdzają miejsca, w których żyją bezdomni, oferują pomoc, a jak trzeba, zawożą albo do noclegowni, albo do izby wytrzeźwień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto