Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maja Włoszczowska: Każdy zawodnik marzy o tęczowej koszulce

Redakcja
Z Mają Włoszczowską, mistrzynią świata w kolarstwie górskim, rozmawia Dominik Senkowski

Czuje pani podwójną satysfakcję ze złotego medalu w Kanadzie? Rok temu upadek uniemożliwił pani start w mistrzostwach świata w Australii.

Ostatni rok na pewno nie był dla mnie łatwy. Musiałam dojść do siebie. Byłam rozczarowana, że w ostatniej chwili kontuzja wyeliminowała mnie ze startu w Canberze. Może dzięki temu moje mistrzostwo zostanie bardziej docenione? Ja jednak nie czuję się podwójnie szczęśliwa.

Z reguły woli pani zacząć spokojnie i atakować podczas wyścigu. Jednak w Mont Sainte-Anne prowadziła pani niemal od samego startu do mety. Skąd taka taktyka?

Pogoda sprawiła nam psikusa. Diametralnie zmieniły się warunki na trasie. Wraz z trenerem Andrzejem Piątkiem uznaliśmy, że trzeba jak najszybciej znaleźć się na czele stawki. Zawodniczki często przewracały się na śliskich kamieniach blokując rywalki. Mnie udało się tego uniknąć. Dodatkowo, zamiast zjeżdżać w szczególnie niebezpiecznych miejscach, zbiegałam z rowerem, co okazało się bardzo dobrym pomysłem. Byłam jedną z niewielu zawodniczek, która ani razu nie upadła. Miałam ten komfort, że jechałam sama i mogłam skoncentrować się na zjazdach i nie popełnić błędu. Co prawda pod koniec wyścigu poślizgnęłam się dwa razy schodząc po kamieniach, ale udało mi się utrzymać równowagę.

Znała pani tę trasę już wcześniej?

Tak, w czerwcu przyjechaliśmy do Kanady, by poznać teren, na którym będą rozgrywane mistrzostwa. Miałam zamontowaną na kasku kamerkę. Niestety deszcz tuż przed zawodami dodatkowo utrudnił rywalizację. Dlatego trener przed startem przejechał całą trasę i oszacował, że lepiej zbiegać niż zjeżdżać.

Zdobyła pani złoty medal oraz tęczową koszulkę. Co jest dla pani cenniejsze?

Każdy zawodnik marzy o tęczowej koszulce, w której może jeździć przez cały rok. Ja także. To dla mnie wielki zaszczyt, spełnienie wielkiego pragnienia. Zawsze zajmowałam drugie lub trzecie miejsce na wielkich imprezach, teraz wreszcie jestem pierwsza. Wciąż nie dociera do mnie to wszystko. Będzie docierało pewnie przez cały rok dzięki tej koszulce. To bezcenne.

Podobno pani mama spodziewała się tego medalu.

Tak, udało jej się ponownie przewidzieć jak mi pójdzie. Przed zawodami zadzwoniła by powiedzieć: "Jestem pewna, że wygrasz". Wcześniej wywróżyła także mój medal w Pekinie.

Lepiej smakuje złoto z mistrzostw czy srebro z igrzysk?

Trudno to porównywać. W kolarstwie mistrzostwa świata to niezwykle prestiżowa impreza. Niektórzy cenią je nawet bardziej od igrzysk. Te zaś odbywają się co cztery lata. Każdy sportowiec marzy o medalu olimpijskim, wtedy nikt nie odpuszcza.

Jest pani już spełnionym sportowcem?

Jeszcze na pewno nie. Brakuje mi dwóch ważnych trofeów, czyli olimpijskiego złota i zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Studiowała pani matematykę. To pomaga w sporcie?

Może dzięki temu łatwiej jest mi zaplanować taktykę? Potrafię chłodno kalkulować. To pewnie zasługa ścisłego wykształcenia. Matematyka jest obecna wszędzie, także w sporcie. Na przykład statystyka. Trudno przewidywać, by dziewczyna, która zazwyczaj jest daleko, włączyła się w walkę o zwycięstwo. Ale z drugiej strony wszystko jest możliwe. W mojej dyscyplinie wystarczy moment, jeden upadek i koniec marzeń o podium.

Jest pani mistrzynią w kolarstwie górskim. Może czas teraz na start w szosowych mistrzostwach świata?

Co roku planuję, by wreszcie w nich wystartować i sprawdzić się. Najbliższe są jednak już za miesiąc. Przyznam szczerze, że trudno będzie mi znaleźć tyle sił, by się do nich dobrze przygotować. Minęły już trzy dni od mojego zwycięstwa w Kanadzie, a ja wciąż nie mogę normalnie chodzić. Nie pamiętam, by mnie po tylu dniach tak nogi bolały. Zazwyczaj po 48 godzinach jestem w stanie wykonać ciężki trening. Teraz nie mam siły nawet na przejażdżkę. Tegoroczne szosowe mistrzostwa są ponadto w Australii, a tamtejsza trasa nie do końca mi pasuje. Jestem dosyć młodą zawodniczką i z pewnością jeszcze kiedyś wystartuję na tej imprezie.

Myśli pani, że ten sukces wpłynie na wzrostu popularności kolarstwa górskiego w Polsce?

Mam nadzieję. Jeśli chodzi o sponsorów, jestem bardzo zadowolona ze współpracy z grupą CCC. Dla mnie popularność to tylko dodatek, wynika z osiąganych sukcesów. Najważniejsze jest jednak spełnianie marzeń, takich jak tęczowa koszulka.

Teraz wakacje?

Dopiero od listopada. Jadę ze znajomymi do Indii. Wcześniej czeka mnie kilka wyścigów i muszę się na nie zmobilizować. Nie wypada przecież, by mistrzyni świata zajmowała dalekie miejsca. Wszyscy będą mnie już od teraz traktować poważnie i wymieniać w gronie faworytek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto