Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Bytomiu mieszka nas coraz mniej

MANO
W 1987 roku mieszkało tu o 60 tysięcy osób więcej
W 1987 roku mieszkało tu o 60 tysięcy osób więcej
Bytom się sypie i... kurczy. A co gorsza, jego rozpad jest bardzo prawdopodobny. Problem jest na tyle poważny, że zajęli się nim naukowcy.

- Liczba ludności w Bytomiu jest obecnie taka, jak w latach 50. i 60. minionego wieku, przy jednak dużo większym obszarze niż wtedy - mówi dr Robert Krzysztofik, naukowiec z Uniwersytetu Śląskiego, który przez trzy lata pracował nad projektem pokazania miast kurczących się. Badał Bytom.

Jeszcze 25 lat temu w Bytomiu (dane GUS) mieszkało prawie 240 tysięcy osób. Obecnie - o ok. 60 tys. mniej. Co więcej, zmniejsza się nie tylko liczba mieszkańców.
Istnieją poważne przesłanki, że do 2020 roku część dzielnic pójdzie śladem Radzionkowa i odłączy się od Bytomia. Czarny scenariusz? Zdaniem naukowców, niestety, możliwy.

- Bytom już spełnia aż 22 na 24 kryteria tzw. miasta niepotrzebnego w krajowym systemie osadniczym - mówi naukowiec. O co chodzi? O wysoki wskaźnik bezrobocia (stopa bezrobocia na koniec września wynosiła 19,5 proc.), malejącą liczbę szkół w mieście, ich zamykanie i łączenie oraz o likwidowane linie tramwajowe bądź skracane kursy autobusów. - Zagrożeniem dla rozwoju miasta jest degradujące je górnictwo - mówi dr Krzysztofik. - To problem, który stanowi kontrę zarówno do rozwoju terenów ekonomicznych, jak i do rewitalizacji śródmieścia - dodaje.

Jak wyjaśnia, problemem są przede wszystkim metody wydobycia i miejsce, gdzie się ono odbywa. Najbardziej zagrożone degradacją jest śródmieście Bytomia. Bytomianie od kilku miesięcy co kilka dni budzeni są tąpnięciami w kopalni. A Karb to przykład na to, jak górnictwo niszczy dzielnice. Krzysztofik mówi wprost: jeśli centrum zacznie się wyludniać, miasto zwyczajnie rozpadnie się.

Na szczęście, w ocenie naukowców, można ten proces zahamować. Poza wdrożeniem nowej strategii opartej na inwestycjach, Bytomiem powinni zarządzać na każdym szczeblu kompetentni fachowcy, oddani na rzecz rozwoju miasta. Potrzebne są ogromne pieniądze do przygotowania terenów. Plan utopijny? Zdaniem dr Krzysztofika, niekoniecznie. Jako przykład wskazuje miasto pod drugiej stronie Brynicy - Sosnowiec.

- Był w podobnej sytuacji co Bytom. Sosnowiec postawił na inwestycje w dużej mierze na terenach poprzemysłowych. Zaryzykował spore finanse w przygotowanie dróg i terenów. Ale się opłaciło. Na terenach po KWK Niwka Modrzejów stworzył park technologiczny, a budynkami dawnej elektrowni zainteresował kapitał francuski, który buduje tu hotele. Na terenach poprzemysłowych powstało ponad 100 zakładów pracy zatrudniających ponad 4000 osób - wylicza dr Krzysztofik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto