Pracują w zaciszu swoich zakładów, a czasami piwnic. Nie afiszują się, ale zawsze mają stałe grono klientów, którzy cenią ich za jakość i fachowość. To rzemieślnicy, którzy swojemu zawodowi poświęcili całe swoje życie, a dziś nie zawsze są za to doceniani.
Projekt „Fachmani z Bytomia”, zrealizowany przez trzy bytomianki działające w ramach nieformalnej grupy Landszaft, ma to zmienić. - Chcemy ich przede wszystkim docenić i wyciągnąć „z podziemia”. Bo te zakłady często funkcjonują w piwnicy, gdzieś ukryte, z szyldami, które nie są już nawet czytelne - mówi Ewa Surowiec, inicjatorka całego projektu.
- Chcemy przy tym przypomnieć młodym , że warto doceniać takie osoby i pokazać, że one tutaj są. I że liczy się jakość . A to zapewni fachowiec - podkreśla.
Cholewkarz szyje buty... dla psa
Autorki projektu dotarły do danych Krakowskiej Izby Rzemieślniczej, które jasno wskazują, że prawdziwych fachowców jest coraz mniej. W 1983 roku istniało 19 tysięcy zakładów w całej Polsce, w 2000 roku było ich 5 tys. 521, a w 2011 już tylko 3 tys.400.
- Według nas, nieocenioną wartością dla rozwoju każdego miejskiego organizmu są pasjonaci i fachowcy. Zauważyłyśmy, że nie brakuje ich w Bytomiu: działa tu wiele zakładów rzemieślniczych z bogatą historią i tradycjami, oferujących profesjonalne „usługi dla ludności”. Niestety, ich losowi zagrażają duże firmy i korporacje, oraz brak promocji - podkreślają.
Na realizację projektu „Fachmani z Bytomia” udało się pozyskać pieniądze z Funduszu Inicjatyw Społecznych. Założeniem było pokazanie prawdziwych fachowców, którzy nadal działają w Bytomiu. - To jest duży rozstrzał, bo z jednej strony mamy tapicera, który jak się okazało ma zakład na ulicy Podgórnej, a z drugiej osobę, która naprawia i szyje parasole. To niezwykle zaskakujące, że ktoś w XXI wieku może jeszcze korzystać z tego typu usług. A jednak tak faktycznie jest - podkreśla Ewa Surowiec.
Wśród fachowców z Bytomia znalazł się też m.in. cholewkarz, który jednak ze względu na zmieniające się czasy, trochę przeprofilował swój zawód . - To taka magiczna rączka. Potrafi uszyć buty dla psa czy pasy dla akrobatów - zachwala Surowiec dodając, że w śród „fachmanów” jest zegarmistrz z ulicy Piekarskiej, szewc, krawcowa, stolarz czy właściciel zakładu fotograficznego znajdujący się przy ulicy Moniuszki.
Ze wszystkimi bohaterami projektu Ewa Surowiec przeprowadzała wywiady, w których każdy z nich zdradza nie tylko tajniki swojej pracy, ale tez opowiada swoją historię oraz zakładu. Nieodłącznym elementem każdego materiału realizowanego w ramach projektu były fotoreportaże wykonane przez bytomskie fotografki - Ewę Zielińską i Agnieszkę Czichy.
- Projekt zaczęłyśmy realizować w lipcu, kiedy robiłyśmy pierwsze rozeznanie. Wtedy odbyły się pierwsze rozmowy z poszczególnymi właścicielami zakładów, które miały dać odpowiedź na to, czy zgodzą się wziąć w nim udział. W sierpniu przystąpiłyśmy do działania. Robiłyśmy sesje, wywiady i teraz właśnie finiszujemy - opowiada Ewa Surowiec.
Mapa bytomskich rzemieślników
Pierwsze efekty można śledzić na Facebooku na stronie Fachmani z Bytomia i na blogu fachmanizbytomiablog.wordpress.com, gdzie zamieszczane są wywiady z bohaterami całego cyklu. Trwa drukowanie specjalnych broszur, gdzie znajdą się opisy każdego z fachowców z Bytomia wraz z mapą, gdzie znajdują się ich zakłady.
- To będzie namacalne podsumowanie naszego projektu. Dzięki mapie, będzie można zwiedzać miejsca, gdzie znajdują się te wszystkie zakłady - mówi Ewa Surowiec, która podkreśla, że cały projekt służy temu, by pokazać wartość jaką rzemieślnicy stanowią dla swojego miasta oraz całego regionu.
To jednak wcale nie będzie koniec projektu. Autorki z grupy Lanszaft chcą odkrywać kolejnych rzemieślników i przedstawiać kolejnych „Fachmanów z Bytomia”.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?