Od trzech lat regularnie zjeżdżają tu gwiazdy pokroju Carla Palmera (Emerson, Lake & Palmer), Iana Paice'a (Deep Purple), Alana White'a (Yes) czy Erica Bella (Thin Lizzy). To nie modny warszawski klub, tylko Ośrodek Kultury "Andaluzja" w Piekarach Śląskich - czarny koń na blues-rockowej mapie koncertowej Polski.
W stosunkowo krótkim czasie w mieście, w którym muzyczne standardy wyznaczało wcześniej Radio Piekary, wyrósł fenomen na skalę krajową. A Piotr Zalewski doczekał się w środowisku statusu postaci kultowej. W końcu jaki inny szaleniec wpadłby wcześniej na pomysł zrobienia z siermiężnego dzielnicowego domu kultury koncertowego centrum na europejskim poziomie? Takiego, do którego przyjechać nie wahają się artyści, o jakich ubiegają się renomowane zachodnie kluby? I pomyśleć, że jeszcze niedawno w Piekarach muzycznym wydarzeniem roku był występ grupy Universe...
Gdy trzy lata temu Zalewski przedstawiał swoją wizję komisji konkursowej wybierającej dyrektora ośrodka, jej członkowie patrzyli na niego trochę jak na wariata.
- Mówiłem, że na początek ściągnę do Andaluzji Iana Paice'a (perkusista Deep Purple i Whitesnake, współpracujący m.in. z Paulem McCartneyem, Gary'm Moorem i Velvet Underground - przyp. red.) i Carla Palmera (wirtuoz perkusji grający w Emerson, Lake & Palmer i Asia, współpracujący z Mike'em Oldfieldem - przyp. red.). Biorąc pod uwagę piekarskie realia, mój projekt był na tyle "kosmiczny", że członkowie komisji chyba z ciekawości dali mi szansę spróbować - opowiada.
Kilka miesięcy wcześniej Zalewski wygrał konkurs na dyrektora zabrzańskiego Domu Muzyki i Tańca. Stanowiska jednak nie objął, bo prezydent Zabrza Jerzy Gołubowicz konkurs unieważnił. Argumentował, że... Zalewski nie gwarantuje właściwego poziomu funkcjonowania DMiT.
- Byłem człowiekiem znikąd, ale miałem pomysły i zapał do pracy. Niestety, na moje miejsce przyszedł człowiek z politycznego rozdania po kuriozalnej nominacji (Barbara Baranowska nie miała wymaganego wyższego wykształcenia i nigdy wcześniej nie kierowała placówką kulturalną - przyp. red.) - wspomina z żalem szef "Andaluzji", rodowity piekarzanin pochodzący z Brzezin Śląskich, dzielnicy Piekar.
Choć z wykształcenia jest magistrem ogrodnictwa, od zawsze bliższa była mu muzyka niż rośliny. W zawodzie przepracował kilka lat, potem między innymi prowadził sklep z płytami w Chorzowie i zajmował się reklamą.
- W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że nadszedł czas zająć się tym, co sprawia mi największą przyjemność - uśmiecha się Zalewski. - Kiedyś jeździłem po Polsce i za granicę oglądać na żywo Pink Floyd, Santanę, Rolling Stones, BB Kinga i Deep Purple. W "Andaluzji" chciałem dać ludziom choćby namiastkę muzyki w mistrzowskim wykonaniu.
Tą namiastką stały się występy wirtuozów gitary, Roba Tognoniego i Tony'ego MacAlpine'a, Vernona Reida z Living Colour, znakomitego chicagowskiego bluesmana Phila Guya (brata Buddy'ego Guya) czy cenionych nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i w Europie: Steve'a Fistera i Candye Kane. Gdy w Piekarach występował Ian Paice, w sali "Andaluzji" był nadkomplet widzów, a dla kilkudziesięciu jego fanów po prostu zabrakło biletów.
- Czułem się trochę jak podczas koncertów w Spodku za komuny. Doszło do tego, że przed wejściem do ośrodka kręciło się paru koników z biletami za podwójną cenę. A w środku ludzie z całej Polski, a nawet Niemiec i Francji! - ekscytuje się Zalewski.
Choć "Andaluzję" odwiedzają gwiazdy, ich gwiazdorstwo znika gdzieś w swojskim, piekarskim klimacie. Alan White, który wystąpił w Piekarach jesienią 2006 roku, sam rozstawiał na scenie perkusję. Gdy grywał na scenach większych niż cały piekarski ośrodek, ekipa techniczna nawet pałki przynosiła mu na tacy. Kilka miesięcy temu w "Andaluzji" wystąpił amerykański geniusz perkusji Tony Royster junior. Sala znów zapełniła się do ostatniego miejsca, a po koncercie Tony jakby nigdy nic zszedł ze sceny i przez kilkadziesiąt minut rozmawiał z publicznością, rozdawał autografy i pozował do zdjęć.
- I your fan - dukał łamaną angielszczyzną jeden z widzów. Tony zrozumiał i po chwili przybił z nim "piątkę".
Koncerty to jednak nie jedyna forma działalności piekarskiego ośrodka. "Andaluzja" wydała już dwie płyty z utworami artystów, którzy wystąpili na jej scenie. Na pierwszej mamy między innymi Paice'a, Tognoniego, Dave'a Ellisa i Johna "Broadwaya" Tuckera. Jeszcze ciekawszy jest drugi, podwójny album (jeden krążek rockowy, drugi bluesowy), na którym można usłyszeć piosenki White'a, Guya, Kane'a, Fistera oraz znanych z rodzimego rynku: zespołu Cree, Jana "Kyksa" Skrzeka i Apostolisa Anthimosa. Co ciekawe, wszyscy muzycy udostępnili swoje kawałki za darmo!
- Po prostu ich przekonałem. W ten sam sposób, w jaki udało mi się namówić ich do przyjazdu do Piekar - Zalewski porozumiewawczo mruga okiem. - Nie skusiły ich jednak pieniądze, bo tych mamy niewiele. Zawsze śmieję się, że artyści dostają u nas za koncert taką samą kwotę, jak za granicą. Tylko że tam płacą w euro, a tu w złotówkach.
Zalewski marzy o zorganizowaniu w Piekarach festiwalu klasycznego rocka, promującego Śląsk ("Przyjechał by Bob Dylan" - zapowiada). Planuje również ściągnięcie kolejnych znanych nazwisk: Derek Trucks Band, Budgie i Ten Years After ("Szukam sponsorów, bo budżet mamy bardzo skromny" - tłumaczy).
Jan Chojnacki, dziennikarz muzyczny i miłośnik bluesa żartuje, że działalność takich ośrodków jak ten Zalewskiego powoduje, że możemy czuć się Europejczykami bardziej niż dzięki budowniczym naszych autostrad. W Piekarach drogi są wyboiste, ale na szczęście prowadzą do "Andaluzji", krainy bluesem i rockiem płynącej.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?