MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dyskretne oko sądu

Sylwia Turzańska
Niekoniecznie trzeba być świętym, ale powinno się wśród podopiecznych budzić szacunek i zaufanie, mówi kurator Jerzy Kubik.
Niekoniecznie trzeba być świętym, ale powinno się wśród podopiecznych budzić szacunek i zaufanie, mówi kurator Jerzy Kubik.
Jestem po waszej stronie. Było przestępstwo, sąd, wyrok i całe zło. Odeszło, a teraz ma być dobrze – mówi do swoich podopiecznych piekarzanin Jerzy Kubik, od 10 lat kurator społeczny.

Jestem po waszej stronie. Było przestępstwo, sąd, wyrok i całe zło. Odeszło, a teraz ma być dobrze – mówi do swoich podopiecznych piekarzanin Jerzy Kubik, od 10 lat kurator społeczny. Pod swoją opieką Kubik ma 13 do 15 skazanych przez tarnogórski Sąd Rejonowy, głównie za drobne przestępstwa. Kradzieże, alimenty, oszustwa, długi, narkotyki, jazda po pijanemu.

– Właściwie to znajoma namówiła mnie, żebym został kuratorem społecznym. Na początku broniłem się, ale w końcu uległem. Szukano osoby, która dobrze znałaby Piekary i środowisko. Przy naborze liczyła się dobra opinia i niekaralność – mówi Jerzy Kubik. – Z czasem pojawiły się szkolenia, kursy i narady. I chociaż jestem z wykształcenia ekonomistą, a nie pedagogiem, psychologiem czy socjologiem, dałem sobie radę – dodaje.

Prawie jak stróż
Kurator jest prawie jak anioł stróż. Ma czuwać i zawsze być pod ręką, kiedy jest potrzebny.
– Jesteśmy okiem sądu – przyznaje Kubik. – Patrzymy na ręce osobom, które mają na koncie wyroki w zawieszeniu i przestępstwa lżejszego kalibru. Nie popełniły wprawdzie przestępstw kryminalnych, ale nie są aniołami. Najwięcej jest „alimenciarzy”, osób skazanych za posiadanie narkotyków, drobne kradzieże. To najczęściej młodzi ludzie, pomiędzy 20 a 25 rokiem życia – mówi Kubik.

Kurator społeczny swojego podopiecznego odwiedza co najmniej raz w miesiącu, czasami przychodzi na pół godziny, a czasami spędza o wiele więcej czasu. Do spotkań dochodzi zazwyczaj w miejscu zamieszkania skazanego, bo kurator musi wiedzieć, w jakich warunkach mieszka jego podopieczny i jak sobie radzi. Każdy kurator przez cały czas pozostaje także w kontakcie z dzielnicowym. Musi wiedzieć, co robi jego podopieczny i czy nie ma sygnałów, że może łamać lub łamie po raz kolejny prawo. Dozór kuratora trwa tak długo, jak orzeczona kara. – Zazwyczaj tak długo jak zawieszenie wyroku, czyli czasami nawet kilka lat – mówi pan Jerzy.

Kiedy nie dochodzi do spotkania w cztery oczy, pozostaje telefon. Czasami podopieczni unikają spotkania w domu i starannie ukrywają fakt przed rodzicami, znajomymi lub swoimi partnerami, że ciąży na nich wyrok i mają dozór kuratora. – Próbujemy ich „wyprostować”, zrobić wszystko, by nie wrócili na drogę przestępstwa. W miarę możliwości pomagamy im w poszukiwaniach lub w zdobyciu pracy. Przekonujemy, że muszą podjąć jakieś zajęcie zarobkowe, zarejestrować się w urzędzie pracy – mówi Kubik. – Pomagamy im na tyle, ile jesteśmy w stanie. Proszą nas o pomoc w napisaniu pisma, podania o pracę, prośby o odpracowanie grzywny czy negocjacje z pracodawcami, kiedy pojawią się wątpliwości, czy przyjąć ich do pracy – dodaje.

Kurator nie jest jednak cudotwórcą. Pracy nie załatwi, podobnie jak nie załatwi mieszkania i dobrego życia. – Sytuacja społeczna naszym podopiecznym nie sprzyja. Przestępcy się nie zmieniają. Popełniają podobne przestępstwa jak dawniej, ale nie ma pracy i ciężko im wyjść na prostą – mówi Kubik.

Nie zawsze happy end
Zdarza się, że praca kuratora nie zawsze przynosi pożądane efekty. Podopieczni sięgają po alkohol i polegają w walce z nałogiem. Jeśli dochodzi do popełnienia podobnego przestępstwa, sąd może odwiesić „zawiasy” i wysłać za kratki.

Kuratorem trzeba być z powołania. W przeciwnym wypadku efekty pracy mogą być mizerne. Liczenie na „dorobienie” do pensji, nie uczyni jeszcze z człowieka dobrego kuratora. W ciągu miesiąca, za prowadzenie jednego dozoru, w zależności od stopnia trudności sprawy, sąd wypłaca środki na przejazdy, rozmowy telefoniczne, materiały biurowe. Kurator otrzymuje od 30 do 60 zł.

– Pewne predyspozycje są potrzebne – nie ukrywa Kubik. – Trzeba potrafić słuchać drugiej osoby, nie bać się jej, ale chcieć jej pomóc. Znać środowisko, z którego się wywodzi i dążyć do tego, by się otworzyła i sama powiedziała, skąd to przestępstwo. Męskie argumenty czasem też trzeba zastosować. Czasami spokojna i łagodna rozmowa nie pomaga. Wtedy trzeba porozmawiać po męsku. No i także świecić przykładem. Niekoniecznie być świętym, ale budzić szacunek i zaufanie – podsumowuje Kubik.


Jeśli chcesz zostać kuratorem społecznym, musisz:
• posiadać obywatelstwo polskie,
• pełnię praw publicznych,
• cieszyć się nieskazitelną opinią i dobrym stanem zdrowia
• dostarczyć zaświadczenie z Krajowego Rejestru Sądowego o niekaralności
• mieć co najmniej średnie wykształcenie
• posiadać doświadczenie w działalności resocjalizacyjnej, opiekuńczej lub wychowawczej

Kuratorów społecznych, w zależności od zapotrzebowania, zgłaszanego przez kierownika zespołu kuratorskiej służby sądowej, zatrudnia prezes właściwego sądu. Po pozytywnym rozpatrzeniu podania kandydata, przyszłego kuratora społecznego, czeka ślubowanie i praca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Szokująca oferta pracy. Warunkiem uczestnictwo w saunie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto