W Piekarach Śląskich stworzono kolejne mieszkanie rodzinkowe. Dzięki niemu dzieci z domu dziecka uczą się samodzielności i mogą żyć jak w rodzinie, a nie w molochu.
- Jak do tej pory powstało pięć takich mieszkań - mówi Halina Czapla-Ilga, dyrektorka domu dziecka w Piekarach. - Wszystkie remontował po części Zakład Gospodarki Mieszkaniowej i więźniowie z Wojkowic - dodaje pani Halina. W każdym mieszkaniu mieszka do 10 osób.
- Tylko w nowym, otwartym w zeszłym tygodniu, jest na razie czworo dzieciaczków - mówi pani Halina.
Dzieci bardzo cieszyły się, kiedy kilka lat temu trzeba było opuścić mury dawnego domu dziecka w Brzezinach, ponieważ tam żyły jak w hotelu, a obowiązków miały niewiele.
- Młodzi ludzie sami muszą zadbać o porządek, zrobić zakupy, wyprasować - wyjaśnia pani Halina.
Pieniądze na utrzymanie podopiecznych, mieszkania i wypłaty dla pracowników daje miasto. - Dzieci mają zapewnioną opiekę 24 godziny na dobę. Wychowawcy pracują na trzy zmiany od 6 do 14, od 14 do 22 i od 22 do 6. Dzięki nowej ustawie wychowankowie domu dziecka mogą przebywać w placówce do 25 roku życia.
- Jeżeli wychowanek po skończeniu 18 lat łamie regulamin placówki, zostaje z niej usunięty - wyjaśnia dyrektorka . Po wkroczeniu w dorosłość wychowanek wybiera sobie opiekuna usamodzielnienia, który pomaga mu w sprawach finansowych.- Takie dziecko musi napisać plan usamodzielnienia, czyli co chce robić w przyszłości. Gdzie chce mieszkać i pracować - tłumaczy Czapla-Ilga.
Wychowanek ma prawo otrzymywać 500 złotych na naukę do 25 roku życia. Może również ubiegać się o wyprawkę na mieszkanie w wysokości 6 tysięcy złotych, o ile był w placówce dłużej niż 3 lata. Wychowankowie nawet po opuszczeniu ośrodka nie są pozbawieni opieki.
- Mogą korzystać z naszej pomocy jeszcze przez 3 lata od opuszczenia placówki - mówi pani Halina. Wychowawcy starają się motywować dzieci do nauki i wyjaśniać, że bardzo ważne jest samodzielne zarabianie pieniędzy. Dyrektorka domu dziecka ponownie przytoczyła nam historię jednego z wychowanków - Dawida.
- W starej placówce dzieci nie miały wstępu do kuchni, jednak Dawid ciągle chciał tam przesiadywać - mówi z uśmiechem dyrektorka. - Myśleliśmy, że po prostu lubi jeść, jednakże po przeniesieniu dzieci do domów rodzinkowych, okazało się, że Dawid uwielbia i potrafi gotować - dodaje. Chłopak jest kucharzem. Inni wychowankowie rozpoczęli studia, pracują.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?