MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Już po "Elizie"

KATARZYNA WOLNIK
Ostatni gasi światło. Eryk Wojtasik zakończył wczoraj pracę w spółdzielni.
Ostatni gasi światło. Eryk Wojtasik zakończył wczoraj pracę w spółdzielni.
Pracowałam w "Elizie" w 1978 w dziale chałupniczym. Zawsze lubiłam szyć, nigdy nie miałam żadnych poprawek. Szyłam w domu odzież ochronną dla pracowników zakładu - mówi Eugenia Nowak z Nakła Śląskiego.

Pracowałam w "Elizie" w 1978 w dziale chałupniczym. Zawsze lubiłam szyć, nigdy nie miałam żadnych poprawek. Szyłam w domu odzież ochronną dla pracowników zakładu - mówi Eugenia Nowak z Nakła Śląskiego. - Teraz to jest ruina. Strach chodzić po tym budynku. Cicho, pusto. Na hali nie ma maszyn. A kiedyś pracowało tutaj ze dwa tysiące ludzi. Podobno zjawia się tu po południu stróż, a jeszcze niedawno na hali były jakieś dwie panie.

Pani Eugenia umówiła się z Danutą Pucyk, główną księgową Odzieżowej Spółdzielni Pracy im. Elizy Orzeszkowej w Piekarach. Chce odebrać zaświadczenie dla ZUS-u. Na księgową czeka też Gothard Chluba, ostatni dzierżawca szwalni, przedstawiciel firmy odzieżowej z Katowic. Wynajmował pomieszczenia od kwietnia 2002 roku. Zatrudniał 45 osób. W czerwcu 2003 roku złożył wypowiedzenie. W środę, 30 lipca, oddał klucze szwalni. Pani Urszula z Piekar 19 lipca dostała zwolnienie. Bez pracy zostały też pozostałe pracownice "Varexportu", jak ostatnio nazywała się była spółdzielnia.

- Jako szwaczka pracowałam 21 lat i 9 miesięcy. Najpierw w "Elizie", a po zwolnieniach grupowych u nowego dzierżawcy. To była bardzo ciężka praca. Trzeba było dotrzymać terminów wysyłek. Szyłyśmy męskie marynarki i damskie spodnie dla zachodnich firm - mówi pani Urszula. Szwaczka zdecydowanie lepiej wspomina 20 lat pracy dla "Elizy".

- U Chluby dziewięć miesięcy pracowałyśmy po 10 godzin dziennie. Nie miałyśmy płaconych nadgodzin. Szef stwierdził, że w ramach dodatkowych godzin pracy będzie nam w zimie ogrzewał halę. A faktycznie było tak zimno, że pracowałyśmy w rękawiczkach. Na dworze było 15 stopni mrozu, a w szwalni minus 10. Po kryjomu parzyłyśmy sobie kawę i herbatę, bo nie można było na chwilę oderwać się od pracy - opowiada piekarzanka. - Dlaczego nas zwolnił? Zaczynały się częste kontrole, musiało być coś nie tak... Wołał nas po imieniu i wręczał zwolnienia.

25 lipca byłe pracownice "Varexportu" założyły sprawę w Sądzie Rejonowym w Tarnowskich Górach. Będą walczyć o pieniądze za nadgodziny.

Dług wobec pracowników ma też spółdzielnia. Teresa pracowała w "Elizie" 25 lat. W 2001 roku została zwolniona razem z 350 osobami. Najstarsi pracownicy do dzisiaj nie mają wypłaconych "jubililatów", pieniędzy z udziałów i z Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej. W lutym 2002 roku ponad 30 pracownic założyło sprawę w sądzie. W czerwcu sąd wydał wydał wyrok na korzyść szwaczek, ale komornik nie mógł wyegzekwować pieniędzy, bo nie nie było z czego.

- Spółdzielnia zaproponowała nam, żebyśmy wzięli odzież o równowartości zaległych płatności. Przecież to jest śmieszne! Miałam wziąć sobie marynarek za 3 tysiące złotych, a potem sprzedawać je na targu?! - pyta Teresa. - Prawnik poradził nam, żeby skierować sprawę na drogę cywilną. Tylko kto za to będzie płacił?

- Szanse na odzyskanie tych pieniędzy są marne - twierdzi Pucek.

Marne są też szanse na odzyskanie pieniędzy z "Varexportu". Chluba zrezygnował z piekarskiego interesu, bo, jak twierdzi, musiał płacić zbyt wysoki czynsz.

- 3800 kosztowała ochrona - mówi dzierżawca.

Innego zdania jest Zbigniew Antonik, likwidator spółdzielni. Odzieżowa Spółdzielnia Pracy została postawiona w stan likwidacji w maju 2001 roku.

- Wysokość czynszu mogła być negocjowana, jednak pan Chluba nie był zainteresowany rozmowami - twierdzi Antonik. - Jego firma ma poważne zaległości czynszowe. Chyba oddam ich do sądu. Teraz nie mam środków na pokrycie kosztów dozoru i utrzymania budynku.

W 2001 roku nieruchomość była warta 3 mln 900 tys. zł. Dzisiaj jej wartość wynosi 2 mln zł. Antonik chciał sprzedać nieruchomość w częściach, bo łatwiej jest znaleźć mniejszego inwestora. Jednak na takie rozwiązanie nie zgodził się bank, który jest wierzycielem spółdzielni.

W czwartek przedstawiciele spółdzielni mieli się spotkać z zainteresowanym kupnem nieruchomości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zakaz handlu w niedzielę. Klienci będą zdezorientowani?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Już po "Elizie" - Piekary Śląskie Nasze Miasto

Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto