Mowa o Dorocie Szeszko, listonoszce i biegaczce. - Mojego zawodu na początku nie traktowałam jako treningu - mówi pani Dorota. - Pracuję jako listonoszka już 25 lat, a biegam dopiero od pięciu - dodaje.
Pani Dorota zaczęła biegać po poznaniu swojego męża Marka. - Wciągnął mnie w to, ponieważ sam biega - uśmiecha się pani Dorota.
W biegu 24-godzinnym pani Dorota zaczęła od wyniku 180 km i 389 m. - Liczyłam, że przebiegnę około 150 kilometrów, a tu proszę - mówi pani Dorota.
Jak wyglądają treningi? Biegi trzy razy w tygodniu przez las, w weekend starty w zawodach, a przed maratonem co najmniej jeden bieg o długości trasy.
- Nie robię tego dla pieniędzy, medali czy dyplomów - wyjaśnia Dorota Seszko. - Po prostu cieszę się, kiedy uda się przebiec zaplanowany dystans i po tym wszystkim mogę pójść do pracy, bo na przykład po biegu 24-godzinnym koledzy byli zmuszeni wziąć zwolnienia lekarskie, a ja nie dość, że poszłam do pracy, to jeszcze tydzień później pobiegłam w maratonie - dodaje.
Pani Dorota jest już rozpoznawana przez niektóre osoby, które odwiedza w trakcie pracy.
- Już słyszałam o tej pani - mówi Teresa Chojnacka, piekarzanka. - Należy jej tylko pogratulować wytrwałości - dodaje.
- Nie wiedziałam, że pani, która przynosi mi emeryturę jest tak wysportowana - mówi z kolei Wanda Tokarczyk, mieszkanka Osiedla Wieczorka. - Ale skoro tyle musi chodzić z ciężką torbą na ramieniu, to to bieganie pewnie jej pomaga w pracy - dodaje pani Wanda.
Piekarzanka ze startu na start poprawia swoje wyniki. Na ostatnich mistrzostwach świata, które odbyły się w Chorzowie, przebiegła 190 kilometrów i 799 metrów. Dało jej to 2. miejsce w Polsce, 31. w Europie i 37. na świecie.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?