Najpierw w ręce syndyka, później bloki wykupi miasto?

Arrada upadła. Mieszkańcy pytają, co dalej? – Boimy się, że nasze bloki pójdą w prywatne ręce. Nie chodzi o to, że ja tutaj pragnę mieć nagle pięciogwiazdkowy hotel i super osiedle – denerwuje się Marzena Josz z Os. Awaryjnego w Brzezinach Śląskich. – Chcemy w końcu spokojnie żyć. Nie chcę stąd uciekać z powodu zbyt wysokiego czynszu. Mieszkam tu od piątego roku życia. Wszyscy się tu znamy, dziecka nie boję się puścić na podwórko. Gdyby wszystko było w porządku to do końca życia mogłabym tu mieszkać – mówi.

Na razie jednak lokatorzy muszą uzbroić się w cierpliwość. Sprawa jest na etapie organizacyjnym. Z wnioskiem o likwidację spółki wystąpili jej wierzyciele. O otwarciu postępowania upadłościowego zostali powiadomieni zarówno oni, jak i komornicy. Postanowienie o ogłoszeniu upadłości nie jest jednak jeszcze prawomocne. Na obecnym etapie opracowywany jest plan prowadzenia upadłości. Równolegle są wykonywane czynności w zakresie sporządzenia spisu inwentarza i oszacowania majątku spółki.

Władze miasta informują, że po wystawieniu majątku na sprzedaż będą chciały w całości go przejąć, tak by nie trafił on w prywatne ręce. Miasto mieszkania od zadłużonej Arrady chciało wykupić dużo wcześniej. Do porozumienia jednak nie doszło. – Przeciąganie negocjacji przez przedstawicieli Arrady spowodowało, że utracili szansę na uratowanie spółki – wyjaśnia wiceprezydent Krzysztof Turzański. – Z drugiej strony, gdyby rozmowy udało się rozpocząć przed wyborami, być może mieszkańcy mieliby już zapewnione bezpieczeństwo. Trudno ocenić, dziś trzeba skupić się na przyszłości – mówi.

Jak się okazuje, pełnomocnik prezesa Arrady Sp. z.o.o. Orzeł S.K.A. Stefan Jędrosz ma odmienne zdanie na ten temat. Jak twierdzi - możliwości sprzedaży spółka po prostu...nie miała.

Więcej w piątkowym DZ Piekary Śląskie.