Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nina Lach tańczy w Kieleckim Teatrze Tańca

Agnieszka Strzelczyk
16 lat tańca, jedna poważna kontuzja kolana i niezłomna wiara w dalsze sukcesy. Pasjonatka (lub entuzjastka) tańca. To może powiedzieć o sobie Nina Lach, piekarzanka i tancerka Kieleckiego Teatru Tańca

- Nigdy nie myślałam o tańcu jako o pracy zarobkowej. To była pasja. Od tego się wszystko zaczęło - mówi Nina.

Nina początkowo tańczyła taniec towarzyski. Brak sukcesów i wiary skłonił ją do rezygnacji z tego sportu. Nie poddałam się, lecz wyruszyłam na poszukiwania tego co właściwe - uśmiecha się Nina. Próbowała swoich sił w Rewii Tanecznej, uczyła tańca w Bytomskim Centrum Kultury, stworzyła amatorską grupę taneczną w II liceum Ogólnokształcącym w Bytomiu do którego uczęszczała.

Ciągle towarzyszyło jej poczucie niespełnienia, do momentu gdy pojawiła się Izabela Walczybok, która dostrzegła w niej szczerą miłość do tego co robi. Zanim do tego doszło Nina najpierw podjęła zaocznie studia taneczne w Kielcach. Tam jednym z wykładowców Niny w Kielcach była Elżbieta Szlufik - Pańtak, która zafascynowała ją tańcem jazzowym i swoim autorskim teatrem tańca. Wtedy Nina podjęła decyzję o wyjeździe do Kielc.

- Przewróciłam swoje życie do góry nogami. Na Śląsku studiowałam wizaż, nawet pracowała w tym zawodzie. Miałam rewelacyjną ofertę pracy w telewizji ale zrezygnowałam z niej. Poświęciłam wszystko dla tańca - wspomina.
Od 2009, przez niecały rok, piekarzanka pracowała w teatrze jako wolontariuszka, adeptka. - Było ciężko, musiałam się jakoś utrzymać, więc wykorzystywałam wizaż i robiłam zlecenia, uczyłam tańca i jakoś się udawało - wspomina.

W szybkim czasie doceniono jej zaangażowanie i talent i została etatowym tancerzem zespołowym Kieleckiego Teatru Tańca. Spełniło się moje największe marzenie: tańczyłam w teatrze - uśmiecha się Nina. W zeszłym roku tancerka podczas jednego ze spektakli doznała kontuzji. Na 10 miesięcy musiała zapomnieć o tańcu.

- To było na dwa tygodnie przed bardzo ważną premierą, gdzie miałam zatańczyć pierwszy w mojej karierze duet. Nina była zmuszona zostawić kielecki teatr i wrócić do Piekar, by móc się leczyć. - Chcieli żebym czekała na zabieg 1,5 roku. Jako tancerka nie mogłam tyle czekać, bo im dłużej się nie ćwiczy tym gorzej jest wrócić do sprawności. W dodatku zawód ten jest bardzo krótkotrwały, czas jest bezcenny i nie można go marnować - mówi.

Nina zdecydowała się na prywatny zabieg i rehabilitację, a po roku wróciła do teatru. Wciąż nie czuje się pewnie, ale mimo to tańczy, uczy dzieci i czerpie radość z tego co robi.- To niezwykłe szczęście odkryć w sobie taką pasję, dzięki której jak na skrzydłach wstaje się co rano, by tylko się z nią spotkać i razem odlecieć - uśmiecha się. - Nie mam życia prywatnego, ale kiedyś to się zmieni.
Agnieszka Strzelczyk

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto