MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy wózek jak wygodne buty

Katarzyna Wolnik
Ten wózek przeszedł już naprawdę wiele: złamanie, dwie kradzieże, maratony, rzut dyskiem, oszczepem...
Ten wózek przeszedł już naprawdę wiele: złamanie, dwie kradzieże, maratony, rzut dyskiem, oszczepem...
— Dla mnie nie ma barier — mówi Jan Jurczyk. Siedzi za ladą na wózku inwalidzkim i sprzedaje towar. Uśmiechnięty, pogodny. — Na ile mogę, daje sobie radę sam.

— Dla mnie nie ma barier — mówi Jan Jurczyk. Siedzi za
ladą na wózku inwalidzkim i sprzedaje towar. Uśmiechnięty,
pogodny. — Na ile mogę, daje sobie radę sam. W Piekarach nie jest najgorzej, chodniki się obniża, urzędy też są w miarę
przystosowane, przydałyby się toalety dla niepełnosprawnych.

Szybko pogodził się z tym, że nie będzie mógł chodzić. Taki ma charakter. Miał chwile słabości, ale zawsze blisko byli rodzina i przyjaciele.

W Piekarach mieszka od 1998 roku. Tutaj poznał dziewczynę, obecną żonę i wyprowadził się z rodzinnych Czechowic-Dziedzic. Minęło już jedenaście lat od czasu tego feralnego dnia. Jurczyk nigdy nie bał się wysokości. Chodził po górach, wspinał się na skałkach. Razem z kolegami założył firmę. Malowali mosty. Mieli bardzo dobry sprzęt... Po wypadku jeździł po całej Polsce od ośrodka od ośrodka. — Cztery lata intensywnej rehabilitacji. W końcu stanąłem przed wyborem, czy walczyć dalej, czy zacząć sobie układać życie na wózku. Lekarze nie widzieli już szans na dalszą poprawę.

Pan Jan śmieje się, że jest niepełnosprawnym „niedołamanym”. Przed operacją był zupełnie sparaliżowany od pasa w dół. Po operacji paraliż ustąpił na tyle, że teraz może stanąć na ugiętych nogach, ale tylko tyle. Nie jest w stanie zrobić kroku.

Potrzeba osiem tysięcy
Pierwszy wózek, ten, na których jeździ teraz, dostał jeszcze z pieniędzy państwowych. To było dziesięć lat temu. — Kiedyś był wygodny, ale się zużył. Niewygodnie się na nim siedzi, nie podpiera już pleców. A dla mnie ten wózek jest tym, czym dla pani buty.

„Staruszek” przeszedł już złamanie i podwójną kradzież. Brakuje kilku części, a nie można ich kupić w Polsce. Jurczyk chciałby przesiąść się na nowy wózek „Panterę”. — To tak, jakby buty wojskowe zamieniła pani na adidasy. Ten wózek to nie jest moje widzimisię. To jest rzecz niezbędna do egzystencji, ma mi ułatwić życie.

Nowy wózek inwalidzki kosztuje osiem tysięcy złotych. — Nie stać mnie — wyznaje Jurczyk. Dochód ze sklepu starcza na to, żeby się utrzymać. Co roku interes kręci się coraz gorzej. Jurczyk liczy na pomoc finansową. Na specjalnie utworzone konto można wpłacać pieniądze na zakup wózka.

Nie boję się wody
Póki co, pan Janek jeździ na starym, wysłużonym sprzęcie, ale nie zamyka się w czterech ścianach. Cały dzień jest wśród ludzi. Teraz już na tyle dobrze opanował jazdę na wózku, że upadki mu się nie zdarzają. Zresztą nigdy się ich nie bał. Wiadomo, że dobry sprzęt dodaje odwagi, bo prawdopodobieństwo kraksy jest mniejsze...

Wózek Jurczyka przeszedł naprawdę wiele. Łucznictwo, rzut dyskiem, oszczepem, maraton, ping-pong — pan Jan zawsze był wysportowany i ze sportu nie zrezygnował nawet po wypadku. W 1996 roku jako niepełnosprawny zdobył pierwsze miejsce w Polsce w ping-pongu w turnieju dla niepełnosprawnych amatorów w Spale. Nie ma też problemów z pływaniem. — Nie boję się wody. Grunt, żeby nogi nie przeszkadzały.

Próbowałem też nurkowania, na razie mi nie wyszło, ale będę próbował dalej.


Przyłącz się!
Pieniądze na nowy wózek dla Jana Jurczyka można wpłacać na konto: Getin Bank 87156010490000919000028223 z dopiskiem „Przyłącz się”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja radzi jak zaplanować podróż

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto