Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piekary Śląskie: Zagraniczne adopcje

Agnieszka Strzelczyk
Piekarskie dzieci znalazły domy we Włoszech i we Francji. Jak to możliwe?

Międzynarodowe adopcje wydają się czymś trudnym, wręcz niemożliwym. Ludzie kojarzą je w szczególności dziećmi gwiazd z Hollywood i ludźmi zamożnymi. Okazuje się, że wcale tak nie jest. W październiku ubiegłego roku w Piekarach Śląskich doszło to pierwszej tego typu adopcji.

- Włoskie małżeństwo adoptowało rodzeństwo, chłopczyka i dziewczynkę w wieku 7 i 12 lat - mówi Halina Ilga-Czapla, dyrektorka domu dziecka w Piekarach Śląskich. - Natomiast rodzina z Francji adoptowała trójkę rodzeństwa w wieku 8, 9 i 10 lat - dodaje Ilga-Czapla.

Jak to się stało, że piekarskie dzieci znalazły domy tak daleko od swojego miejsca urodzenia? Ośrodek adopcyjny w pierwszej kolejności poszukuje rodziców adopcyjnych w województwie, z którego pochodzi dziecko, następnie na terenie kraju, a w ostatniej kolejności na świecie.

- Najlepiej, kiedy dziecko znajduje rodziców w kraju, nie ma wówczas bariery językowej, mniejsze są różnice kulturowe i takie adopcje, to zdecydowana większość - mówi Czapla.

Są jednak w Polsce dzieci, którym trudno znaleźć dom. Takimi dziećmi są przede wszystkim dzieci starsze, kilkunastoletnie, posiadające rodzeństwo, które również może być adoptowane. Także dzieci cierpiące na różnego rodzaju choroby czy niepełnosprawności rzadko znajdują rodziny w kraju. W Polsce bardzo trudno znaleźć rodzinę, która adoptuje dwójkę czy trójkę dzieci naraz, wiąże się to bowiem ze sporym obciążeniem finansowym. Ośrodki zbierają szczegółowe informacje na temat dzieci i rodziców, budują ich profil w oparciu o dane i wywiady zebrane w środowisku, z którego pochodzą.

- Zamieszczane są oczywiście zdjęcia dzieci, a kiedy przyszli rodzice zdecydują się na dane dziecko, przesyłają swoje zdjęcie do ośrodka - wyjaśnia Ilga-Czapla. Pierwsze spotkanie odbywa się w towarzystwie opiekunów z ośrodka adopcyjnego, którzy mają najczęściej przygotowanie psychologiczne i są w stanie ocenić sytuację. Spotkaniom towarzyszy przedstawiciel ośrodka adopcyjnego z kraju, z którego pochodzą rodzice, który pełni również rolę tłumacza.

Rodzice z Włoch przez tydzień przebywali w Piekarach, codziennie odwiedzali przyszłe dzieci w ich mieszkaniu, wszystko obserwowali opiekunowie i psycholodzy. Kolejnym etapem jest wspólne zamieszkanie. Rodzice mają obowiązek przyjechać do Polski i przez dwa, trzy tygodnie mieszkać razem z przyszłymi dziećmi. Rodzice wynajmują mieszkanie i wprowadzają się do nich dzieci. To wielki sprawdzian, bo mieszkają ze sobą ludzie nie znający języka, mający różne przyzwyczajenia. Zdarzają się przy tym sytuacje, które poddają obydwie strony próbie.

Rodzice i dzieci, aby się porozumieć używają nie tylko pojedynczych słów, ale także rąk i mimiki. - Zarówno w przypadków rodziców z Włoch, jak i z Francji, wśród ich krewnych: braci, sióstr, kuzynostwa, były już dzieci adoptowane. To dla nas sygnał, że w trudnych sytuacjach, które na pewno wystąpią, będą mieli się kogo poradzić, podzielić wątpliwościami - mówi dyrektorka.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto