Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłkarze z ligi okręgowej mają za sobą już trzy kolejki nowego sezonu

Patryk Trybulec
Po ostatnim ligowym zwycięstwie Orła Białego Brzeziny Śląskie nad MKS Siemianowiczanką Siemianowice Śl. 1:0, tym razem podopieczni trenera Eugeniusza Karwata już drugi raz w tym sezonie musieli uznać wyższość rywala.

Piekarzanie ulegli na wyjeździe AKS-owi Niwka Sosnowiec aż 1:4. Jedynego gola dla Orła zdobył w 92. minucie meczu Sebastian Sówka.

Na obiekcie AKS-u trwa remont szatni, więc spotkanie rozegrane zostało na Stadionie Ludowym, czyli obiekcie, gdzie na codzień swoje mecze rozgrywek drugoligowe Zagłębie. Wielkość obiektu nieco sparaliżowała naszych graczy, bo już w 5 i 6 stracili pierwsze bramki i szybko stało się jasne, że tym razem na szczęśliwy finał nie ma co liczyć.

- To były tak frajerskie bramki, że nawet trampkarze by takich nie stracili. Na takim obiekcie większość moich piłkarzy zagrała po raz pierwszy w życiu i jeśli nad sobą nie popracuję, to raczej szybko na podobny stadion nie wrócą - denerwował się trener Orła Białego, Eugeniusz Karwat.

Oprawcą gości okazał się Jakub Stefański, który w sumie zdobył dla swojej drużyny trzy gole.
- Jak mam ocenić początek sezonu? Gorzej niż źle. Tylko wyciągnąć chusteczki i płakać - w swoim stylu odparł trener Orła.

- Nie mamy drużyny i tak to będzie jeszcze przez dwa-trzy kolejne mecze. Podstawowi piłkarze pojechali na urlopy i co mam im zrobić? Po prostu brakuje mi słów. Znowu czeka nas pogoń za resztą drużyn, ale już dziś przestrzegam piłkarzy, że tym razem może się to nie udać.

Oczywiście odpowiedzialność za wyniki ponosimy wszyscy. Godzinami siedzę i myślę nad tym, jak wpłynąć na drużynę. Po złości, czy może po dobroci. Wierzę, że w optymalnym składzie ta drużyna może coś powalczyć.

Już po sparingu z Orłem Miedary zacierałem ręce, bo pomyślałem sobie, że to jest to. Ale już w kolejnym meczu na boisku wybiegła nowa drużyna. Podobnie było w minionym tygodniu. Z Siemia-nowicami zagraliśmy przyzwoity mecz, a potem takie coś z Niwką.

To jak przejście z jasności w ciemność. Cieszę się, że młodzieżowcy regularnie trenują, ale oni do składu powinni być wdrażani stopniowo. Tymczasem wychodzą od pierwszych minut i nie dają sobie rady z doświadczonymi rywalami - ocenia trener Karwat. - Musimy jakoś przetrwać ten sierpień, a potem powinno być już tylko lepiej - dodał na koniec szkoleniowiec Orła Białego.

Wracając jeszcze do meczu z Niwką. Trafienie numer trzy gospodarze zaliczyli tuż po przerwie. Stefański podszedł do rzutu wolnego, ustawił piłkę na 23. metrze, a następnie posłał futbolówkę w okienko bramki Orła. - Bramka "Stadiony Świata", chyba długo takiego trafienia nie zanotuje.

Scenariusz przebiegał po naszej myśli - relacjonował trener sosnowiczan, Jerzy Grabara.
Faktycznie po tym trafieniu było już w zasadzie po meczu, a gol zdobyty w 81. minucie przez Mariusza Koreptę dopełnił dzieła poskromienia naszego Orła.

Co prawda w końcówce AKS przestał grać uważnie, ale goście zdołali się zdobyć tylko na honorowe trafienie. Piłkę pod poprzeczkę posłał Sówka. Następna kolejka już w ten weekend. Orzeł Biały zagra na wyjeździe z Uranią Ruda Śl.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto