MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pracownik bez pensji

Monika Pacukiewicz
Jacek Chechła i Jan Włodarczyk pracują w ślusarni.
Jacek Chechła i Jan Włodarczyk pracują w ślusarni.
Zakład Remontowo - Budowlany Mirbud, jedna z największych piekarskich firm, ma spore kłopoty. Już około 15 byłych pracowników ma wyroki sądu pracy, na mocy których mogą domagać się wypłaty zaległych pensji.

Zakład Remontowo - Budowlany Mirbud, jedna z największych piekarskich firm, ma spore kłopoty. Już około 15 byłych pracowników ma wyroki sądu pracy, na mocy których mogą domagać się wypłaty zaległych pensji. DZ rozmawiał z jedną z tych osób. Nasza Czytelniczka stara odzyskać się około dziewięciu tysięcy złotych.

- Od stycznia zeszłego roku wynagrodzenia nie były wpłacane systematycznie. Nigdy nie było wiadomo, kiedy będą kolejne pieniądze. A i tak raz to było sto złotych, dwa tygodnie później dwieście. W sumie pensje dostałam do lipca. Za resztę roku już pieniędzy nie mam - opowiada kobieta (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).

Odchodząc pod koniec 2002 roku z firmy dostała, tak jak wielu innych pracowników, karteczkę z wypisaną sumą, jaką Mirbud ma jej wypłacić.

- Jednak taka karteczka sama w sobie nic nie jest warta. Komornik na jej podstawie nie będzie ściągał należności. Wiem jednak, że wiele osób machnęło na to wszystko ręką i nie szukało rozwiązania w sądzie - mówi. Ona sama zgłosiła sprawę w sądzie pracy w Tarnowskich Górach. - Na żadnej z rozpraw nie pojawił się ani Mirosław Michalski, właściciel Mirbudu, ani jego przedstawiciel. Wyrok został wydany zaocznie.
Nasza Czytelniczka, gdy już miała korzystny dla siebie wyrok, postanowiła pieniądze odzyskać poprzez firmę windykacyjną.

- Okazało się, że w okolicy nikt nie chce przyjąć zlecenia. Słysząc "Mirbud", od razu mówili "nie, dziękuję". Dopiero po długich poszukiwaniach znalazłam firmę, która wzięła zlecenie. Zażądali jednak bardzo wysokiej prowizji - opowiada.

Niedawno dowiedziała się od swojego windykatora o licytacji ruchomości Mirbudu. Poczuła, że wreszcie może liczyć na odzyskanie pieniędzy.

Zadzwoniliśmy do Gazbudu, firmy windykacyjnej wynajętej przez naszą Czytelniczkę. Firma nie potwierdziła nam tej informacji. - Nazwa "Mirbud" jest nam znana - przyznała Joanna Kucharczyk z Gazbudu.

Mirosław Michalski, właściciel Mirbudu, przeczy informacji o licytacji ruchomości.

- Kondycja firmy nie jest zbyt dobra - przyznaje Michalski. Zapewnia jednak, że robi wszystko, by uratować zakład z 18-letnim stażem. - Jesteśmy w trakcie postępowania układowego z wierzycielami. Mogę powiedzieć, że na około stu trzydziestu wierzycieli większość głosowała "za", a tylko kilkunastu było "przeciw".

Michalski potwierdza też, że kłopoty firmy zaczęły się jakieś dwa lata temu. Sam Mirbud stara się odzyskać swoje pieniądze od bytomskiej spółki "Kwartał", której, jak mówi Michalski, jest największym wierzycielem i generalnym wykonawcą budowy.
Nie chce jednak podać konkretnej sumy, jaką stara się odzyskać w Bytomiu.

- Chodzi o kilka milionów - tylko tyle mówi Michalski.
Przyznaje też, że pracownicy nie mają systematycznie wypłacanych pensji. - Spotkałem się z pracownikami. Ustaliliśmy, że pensje od września będą wypłacane regularnie. Zaległości do września będą wypłacone w ratach - wyjaśnia Michalski.

W tarnogórskim biurze komornika uzyskaliśmy informację, że licytacja już się odbyła, 26 sierpnia. Wystawiono do sprzedaży m.in. stare samochody, stół konferencyjny i krzesła biurowe. Licytacja nie przyniosła wielkich efektów finansowych, pieniądze pokryły koszty komornika.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Szokująca oferta pracy. Warunkiem uczestnictwo w saunie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto