Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Kurowski: Radio Piekary jest budowane od nowa. Efekty w lato

Iwona Makarska
Iwona Makarska
Radio Piekary jest jedną z wizytówek miasta. Rafał Kurowski, redaktor naczelny rozgłośni, opowiedział nam m.in. o zmianach w radiu, nowych inwestycjach i planach na najbliższy czas.

Jak wyglądała pana droga do Radia Piekary?

Z dziennikarstwem jestem związany od 1995 roku. Wtedy to zacząłem pracować w Radiu Top. Cztery lata później przeszedłem do TVP Katowice. Następnie od 2000 roku byłem w „Faktach” TVN-u, a na przełomie 2000 i 2001 roku w „Wiadomościach” TVP. W 2005 roku wygrałem konkurs na szefa „Aktualności” TVP Katowice. Po trzech latach zacząłem od podstaw tworzyć redakcję informacyjną TVS. Po kolejnych trzech latach doszedłem do wniosku, że tam już niewiele więcej zrobię. Realizowałem zatem autorskie projekty unijne z zakresu edukacji medialnej i przez kilka lat szefowałem centralnemu newsroomowi Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. I tak dotarłem do Radia Piekary.

Dlaczego zdecydował się pan wrócić na Śląsk i zająć rozgłośnią radiową w Piekarach?

Jestem ze Śląska. Tutaj mam rodzinę, żonę, dwójkę dzieci. Po paru latach pobytu w Warszawie poczułem chęć powrotu. Poza tym to wyzwanie. Kiedy wygrałem konkurs na szefa „Aktualności”, to one były w podobnej sytuacji jak Radio Piekary. Miały utrwaloną złą opinię na swój temat. To był serwis, który zatrzymał się w rozwoju. Dzięki kilku prostym i ważnym zabiegom jak chociażby badania fokusowe i ustalenie czego widzowie oczekują od serwisu, udało się w ciągu roku zwiększyć oglądalność o blisko sto procent. Tutaj mam także takie zadanie - zreformowanie czegoś, co ma potencjał, świetną, ale zakurzoną markę. W odpowiednim czasie i w odpowiedni mój nastrój trafiła propozycja wiceprezydenta Piekar, bym pomógł mu zmienić radio. Dałem sobie rok, by były widoczne efekty. Jeśli tak się nie stanie, zrezygnuję.

Redaktorem naczelnym rozgłośni jest pan od lutego, ale już w zeszłym roku związany był pan z radiem. Co udało się zrobić od tamtej pory?

Doradzałem Marcie Meres-Krawczyk, która wówczas szefowała radiu, w różnych sprawach. Wystąpiliśmy do KRRiT i zwiększyliśmy moc nadajnika. To było radio, które miało jeden z najsłabszych nadajników w woj. śląskim. Radio było zaniedbane pod względem technologicznym. W pewnym momencie stanęło w miejscu i trzeba było coś z tym zrobić. Wprowadziliśmy system emisyjny, który sprawia, że można ułożyć z wyprzedzeniem playlistę i zapisać. Mamy większą kontrolę tego, co się dzieje na antenie. Oprócz tego od zera stworzyliśmy newsroom. To, co dziennikarze robili niewiele miało wspólnego z dziennikarstwem. Serwisy informacyjne ograniczały się do odczytywania komunikatów nadsyłanych przez urzędy miast czy inne instytucje. Nie było własnych informacji. Udało nam się pozyskać świetnych dziennikarzy: Radosława Wielochowskiego, Adama Złotorowicza czy Kamila Zatońskiego. Wreszcie, przebudowaliśmy antenę. Skróciliśmy pasma prezenterskie - z sześciu godzin do czterech.

Słuchalność nadal ma jednak trend spadkowy. Czego to jest wynik?

Ogromnego, wieloletniego zaniedbania. O sukcesie radia decydują: świadomość marki, pozycjonowanie marki radia na antenie i osobowości radiowe.

Co jest dla pana teraz największym wyzwaniem w budowaniu radia od nowa?

Promocja radia, odświeżenie jego wizerunku. Rozgłośnia ma wierną grupę dojrzałych słuchaczy, ale musimy zawalczyć o grupę młodszą. Rozgłośnie grają podobną muzykę. Jednak gdyby słuchacz miał powiedzieć, która jest obciachowa powie, że muzyka Radia Piekary. To wynika z tego, że to radio jest najmniej kolorowe i widoczne w przestrzeni publicznej. Należy to zmienić. I wprowadzić zmiany w ramówce, sformatować radio w większym stopniu, niż to jest w tej chwili. Zakończyliśmy testowanie internetu satelitarnego. Będziemy mogli wyjść ze studiem radiowym w dowolne miejsce i stamtąd nadawać imprezy muzyczne, wyjazdowe koncerty czy konkursy.

Jak ważne dla ludzi w Piekarach i na Śląsku jest Radio Piekary?

Radio dla Piekar ma znaczenie promocyjne. Jest jedną z wizytówek miasta. Ale teraz nie ma być już tylko radiem piekarskim, ograniczającym się do granic administracyjnych Piekar. Nie spełniałoby kryteriów promocji Piekar na zewnątrz i nie byłoby w stanie zbilansować się. Być może w przyszłości zrezygnujemy z dotacji z budżetu miasta, doprowadzając do sytuacji, kiedy radio będzie samowystarczalne.

Czym ma być platforma kontaktu ze słuchaczami?

Chcemy być od strony informacyjnej na wyciągnięcie ręki. Np. jeśli ktoś ma problem, bo na jego ulicy są dziury, wpadają w nią samochody i nikt się tym nie interesuje, to taka osoba może zgłosić się do nas. Narobimy szumu i w imieniu ludzi będziemy domagali się wyjaśnień zaistniałej sytuacji od odpowiednich osób. A jeżeli ktoś ma chore dziecko i szuka dofinansowania z jednego procenta podatku, to my udostępnimy Facebooka i będzie można zamieszczać o tym informacje. Staniemy się społecznie użyteczni. Liczymy na to, że także ludzie będą zgłaszali tematy do naszych serwisów informacyjnych.

Jak pan oceni obecny poziom radia?

Poziom słuchalności jest niezadowalający. Po zwiększeniu nadajnika radio ma duże rezerwy i może po nie sięgnąć. W kwestii organizacji - jestem już zadowolony z tego jak newsroom pracuje.

Kiedy zobaczymy pierwsze efekty obecnych zmian w rozgłośni?

Musimy zatrzymać falę niekorzystnych tendencji. Jesteśmy na finiszu pewnych radykalnych zmian. Nastąpią pewnie przed wakacjami. Rozgłośnia zyska inne oblicze pod każdym względem. Najpóźniej 1 czerwca Radio Piekary musi być odpalone od nowa. Czy to się uda? Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.

Z Rafałem Kurowskim rozmawiała Iwona Makarska

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto