Właśnie ukazał się twój album "Tajemnice pracowni". Pokazujesz w nim 28 śląskich twórców w ich, zazwyczaj niedostępnych, pracowniach. Trudno było się do nich dostać?
Na początku był opór i nieufność. Kiedy cykl się rozkręcił, zacząłem publikować pierwsze zdjęcia na swojejstronie internetowej, pocztą pantoflową rozeszło się między twórcami, co robię i przyjmowali mnie chętnie.
To pracownie malarzy, rzeźbiarzy, grafików. Czemu uparłeś się właśnie na te miejsca?
Właśnie ten świat, w którym powstają ich dzieła, interesował mnie najbardziej. Miejsca przez całe lata naznaczone ich osobowością. Część chciała, żeby ich fotografować na uczelniach, ale dla mnie uczelnia to pracownia tymczasowa.
Zajrzałeś do pracowni Erwina Sówki, Renaty Bonczar, Jacka Rykały, Mariana Oslislo, Jana Szmatlocha, Ferdynada Szypuły, Zygmunta Brachmańskiego i wielu innych. Która z nich najbardziej Cię zaskoczyła?
Każda na swój sposób była zaskakująca. Każda oddawała charakter danej osoby, była stygmatyzowana przez twórcę. Część z nich zajmuje całe mieszkania, część pokój albo kilka pomieszczeń. Wszystkie są różne.
Część z fotografowanych przez ciebie twórców już nie żyje.
Tak, cztery osoby: Andrzej Urbanowicz, Tomasz Jura, Witold Pałka i Jerzy Hander-mander. Ale też zdjęcia do albumu powstawały pięć lat, zacząłem w 2007 roku, a skończyłem w tym.
Dlaczego tak długo?
Bo to 28 osób, z każdą trzeba się było umówić na kilka spotkań, spotkania trwały, część wielokrotnie była przekładana, czasem o kilka miesięcy.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?