MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Jerzym Komorem, radiowym Jorgusiem Rzympołą

Rozmawiała: KATARZYNA WOLNIK
Jerzy Komor.
Jerzy Komor.
- W swoim ostatnim sobotnim programie mówił pan na temat "Co jo myśla o Unii Europyjskiej". Jaki jest cel pana audycji? - Zajmuję się sprawami tożsamości śląskiej, obyczajami, gwarą, historią Śląska, tym, czym ludzie ...

- W swoim ostatnim sobotnim programie mówił pan na temat "Co jo myśla o Unii Europyjskiej". Jaki jest cel pana audycji?

- Zajmuję się sprawami tożsamości śląskiej, obyczajami, gwarą, historią Śląska, tym, czym ludzie żyją na co dzień. Ich kłopotami, radościami. Audycja ma cel rozrywkowy i edukacyjny. Są też elementy satyryczne, opowiadamy wice. Często wciągam słuchaczy w dyskusję. Wszystkie rozmowy prowadzone są w gwarze. Czasem zapraszam też, jak to u nas mówią, gorola, bez złej konotacji. Wtedy ja mówię po swojemu, a on po swojemu. I jest piękny kontrast. Moimi gośćmi było wielu księży z piekarskich parafii, ksiądz biskup Gerard Biernacki, Kazimierz Kutz. Chcę zaprosić wnuka Stanisława Ligonia. Teraz jest bardzo ważny moment. Mamy być zaproszeni do ,stołu europejskiego". Musimy dbać o to, żeby nas nie zunifikowali. Wszystkie państwa europejskie, tak to sobie wyobrażam, tworzą bukiet kwiatów, który jest tym piękniejszy, im większa jest różnorodność kwiatów. Swoim regionalizmem musimy się chlubić, głośno o nim mówić. Chodzi o to, abyśmy się pięknie różnili od innych narodów.

- Skąd u geodety górniczego zainteresowanie dziennikarstwem?

- Dziennikarstwo to moja spóźniona miłość. Kiedyś wziąłem udział w audycji radiowej o górnictwie kruszcowym. Potem przez trzy lata prowadziłem z Andrzejem Misiem program "Godomy, godomy...". Jeździliśmy po Polsce z kabaretem. Teraz z córką Cilą - Ewą i kolegą Edkiem Tyrpałą-Edwardem Przybyłkiem mamy "Jorgusiowy kabaret". Prowadzimy babskie combry, karczmy piwne, biesiady.

- Tego typu imprezy często spotykają się z krytyką... Czy kultura śląska rozwija się w dobrym kierunku?

- Takie zabawy odnoszą się do dawnych sposobów spędzania czasu. Kultury ludowej nie możemy klasyfikować jako niskiej czy wysokiej. Ona jest w tak zwanej podszewce, z której wszystko wypływa. Wyznacznikami i nośnikami kultury są tańce regionalne, piosenki. To także kultywowanie obyczajów, związanych z porami roku i rodzinnymi uroczystościami. Edukacyjna funkcja moich programów polega na proponowaniu Ślazakom i ludziom, którzy Śląsk uczynili swoją drugą ojczyzną, by kreowali życie towarzyskie i kulturalne w oparciu o tradycje naszych ojców. Radio Piekary od siedmiu lat proponuje śląski model kultury ze świadomością, że zdania na ten temat są podzielone. Chciałbym złamać stereotyp Ślązaka birbanta i prostaka, zapatrzonego w kufel piwa. Takich ludzi spotkać można wszędzie. Sięgam do głębszych pokładów ludzkiej świadomości i kultury.

- Czy słuchają pana młodzi piekarzanie?

- Mój program adresowany jest do ludzi w wieku średnim. Bardzo się cieszę, kiedy dowiaduję się, że słucha mnie też młodzież, którą bardzo trudno zainteresować śląskim godaniem. Ja też, jak byłem młody, wolałem hadrabale, dzisiejsze dyskoteki. Koleje losu każdego dziecka śląskiego są takie, że w rodzinie zaczyna poznawać gwarę. Pierwsze szlify w języku polskim zdobywa w szkole. Tak chyba powinno być. Zawsze mówię, że gwara jest koszulą, a na wierzch ubieramy eleganckie ubranie, którym jest język literacki. Ale w Piekarach chyba nie jest z godaniem najmłodszych aż tak źle. Byłem na śląskim śpiewaniu i wyłowiłem z przesłuchań kilka młodych osób, które zaproszę do swojego programu. Dla dzieci mam też inną propozycję. Od kilku lat proponuję im puszczanie drachów, czyli latawców. Na "Piekarskie drachy" zapraszam zawsze we wrześniu pod Kopiec Wyzwolenia.

- Jak ocenia pan życie kulturalne Piekar Śląskich?

- Nie jest źle, ale jest dużo do zrobienia. Za mało jest festynów i biesiad śląskich. Nie wystawia się już dawnych śląskich sztuk. Kiedyś było więcej chórów, które utrwalały kulturę w pieśni i amatorskich przedstawieniach. Dzisiaj amatorski ruch teatralny w mieście prawie nie istnieje. Co robić? Z jednej stropy ludzie powinni sami coś organizować. Ale taki stan ma też odniesienie w ubożeniu społeczeństwa...

- Kto w takim razie kupi pana tomik poezji?

- Nie nazwałbym tego poezją. Przez wiele lat pisałem do szuflady, w tym roku postanowiłem wydać zbiór wierszy, zatytułowany "Strofy i dźwięki ku czci Piekarskiej Panienki". Będą tam fragmenty w gwarze i w języku artystycznym. Piszę o moim życiu, o Piekarach. Chciałbym, żeby czytali go ludzie uznający kult Matki Boskiej Piekarskiej, mający wyczulone ucho na słowa powiązane rymami. Wierzę, że tacy ludzie są.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Błysk i cekiny czyli gwiazdy w Cannes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto