Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała po raz 23. Cel - pomoc chorym dzieciom i osobom starszym

Choć pogoda dziś nie sprzyjała, oni trzymając w rękach puszki z serduszkami od godz. 6. dzielnie przemierzali ulice naszego miasta. Kto? Piekarscy wolontariusze 23 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W akcję włączyły się dzieci z Miejskiej Szkoły Podstawowej nr 1, Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 1, młodzież z Miejskiego Gimnazjum nr 3, Liceum Ogólnokształcącego, Zespołu Szkół nr 1 oraz wszyscy chętni do pomocy. Na twarzach nieschodzące uśmiechy. A i pomysłowość darczyńców godna uwagi.

23 finał WOŚP w Piekarach Śląskich

- Można komuś pomagać i jednocześnie cieszyć się tym. Ludzie są bardzo mili. Jedna pani nawet z balkonu zrzuciła banknot 10 zł przypięty klamerkami, by go nie zwiało. Czasem ktoś podchodzi do jednej puszki, widzi następną i też wrzuca, dlatego że nie chce nikogo pominąć - mówi Oliwia Misiak z czwartej klasy Miejskiej Szkoły Podstawowej nr 1.

- To Jurek Owsiak zaraził mnie tą pasją. Zawsze oglądałem w telewizji to, co robi. Postanowiłem sam spróbować i włączyłem się w kwestowanie. To nie jest tak, że te pieniądze znikają. Wystarczy się przejść po szpitalu i zobaczyć efekty - wyjaśnia Stanisław Heflik, który zgłosił się do sztabu po raz czwarty.

Jak mówią nauczyciele i wychowawcy - dzieci co roku są bardzo zaangażowane.

- Już w grudniu pytały cały czas, kiedy będą zapisy. Nie wszystkim rodzice pozwalają na wzięcie udziału w akcji, bo troszkę się boją, chociaż te dzieci mają opiekę. Na jedną parę jest jest jeden nauczyciel czy rodzic. Poza tym są patrole policji. Obojętnie na co byśmy zbierali. To zawsze ma sens - tłumaczy Magdalena Dzierżak-Man, bibliotekarka z MSP nr 1, jedna z opiekunek uczniów podczas WOŚP.

Piekarzanie nie wahali się. Chętnie wrzucali pieniądze do puszek, wspierając Orkiestrę

Najczęściej w puszkach pojawiały się drobne pieniądze, ale zdarzali się też bardzo hojni mieszkańcy, którzy przeznaczali dla potrzebujących nawet 100 zł. Gabriela Rastelli-Kluger z Piekar Śląskich jest darczyńcą już od ponad 20 lat, czyli niemal od samego początku istnienia WOŚP.

- Nie za dużo ale zawsze dam parę grosików. Jeżeli każdy wrzuciłby tylko złotówkę, byłoby super. Warto pomagać. Ważne, by od najmłodszych lat tego uczyć. Moja córka tak samo kwestowała. Cieszę się z tego - mówi.

Moc atrakcji w Miejskim Gimnazjum nr 3

Wszystkie zaplanowane tego dnia występy odbyły się w sztabie w Miejskim Gimnazjum nr 3 w Piekarach Śląskich. Rozpoczęły o godz. 14. przedszkolaki z Miejskiego Przedszkola nr 1. Dalej godzinny występ dała grupa De Silvers. O 16. zaprezentowała się młodzież gimnazjalna. Można było zobaczyć m.in. taniec brzucha i Bollywood. O godz. 17.30 zagrał zespół Missing Souls. Po nich Dekolt oraz utalentowana Sonia Maselik. Kulminacyjnym momentem tradycyjnie o godz. 20. było „światełko do nieba". Pokaz sztucznych ogni zrobił duże wrażenie na zgromadzonych, świętujących zakończenie tegorocznej akcji.

- Co roku obserwuje się niewielki wzrost uzbieranej kwoty. Często mówi się o młodych ludziach, że im się nie chce. Ale są tacy, którzy całe życie się angażują. Znam parę która uczyła się kiedyś w naszym gimnazjum i kwestowała, potem tych dwoje było w liceum, następnie studiowali. Teraz są już małżeństwem, a dalej nam pomagają. Zaczynali jak mieli 13 lat. Jest satysfakcja - mówi Bożena Wilczek, od 7 lat organizująca finał WOŚP w MG nr 3. - Od niedawna ludzie starsi mają lepsze warunki do leczenia w szpitalu. Ale też jak człowiek wejdzie na oddział noworodkowy i widzi inkubatory z przyklejonymi serduszkami, to kolejna nieprzespana noc i praca 13-14 godzin dziennie przed Orkiestrą są nieważne. Kiedy widzę dziecko, które żyje, mija całe zmęczenie i przychodzi uśmiech. Warto - dodaje.

W tym roku Orkiestra grała „dla podtrzymania wysokich standardów leczenia dzieci na oddziałach pediatrycznych i onkologicznych oraz godnej opieki medycznej seniorów".