Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wystawa fotografii w piekarskiej bibliotece

Agnieszka Strzelczyk
Artur Rychlicki
4 września o 18 w Miejskiej Bibliotece Publicznej odbędzie się wernisaż, w trakcie którego będzie można dowiedzieć się czegoś więcej o wystawie "Z wypowiedzi rozproszonych". Wystawę będzie można oglądać do 26 września.

O wystawie mówi Artur Rychlicki, jeden z autorów:

Oczywiście rodzi się pytanie – jakie zdjęcia, jaki ich „typ” jest prezentowany na wystawie? Chętnie uniknąłbym prostych klasyfikacji, by widzowi nie sugerować takiego czy innego spojrzenia na prezentowane zdjęcia, by widz sam z siebie został niejako zmuszony do czystej reakcji na pokazywane prace. Czując się jednak przymuszony „obowiązkiem społecznym”, do klasyfikacji tychże, określiłbym je jako należące do bardzo szerokiego nurtu nazwanego „fotografią kreacyjną”. Wydaje się, że ten dość bałamutny, a przede wszystkim niejasny (o banalności wydźwięku nie wspominając), termin jest wynikiem nie potrzeby merytorycznej, tylko społecznej chęci sklasyfikowania wszystkiego i wszystkich. Ze swej strony – jeżeli już jest to konieczne – wolałbym określić prezentowane na wystawie fotografie jako prace egzystencjalne.

Wystawa „Z wypowiedzi rozproszonych” jest wystawą zbiorową... Fakt ten niesie ze sobą dużą ilość – często lekceważonych – konsekwencji. Pozwolą Państwo, że przedstawię wam „krótki skrót najkrótszych” tych konsekwencji. Zacznijmy może od negatywnych.

Czasem może się zdarzyć, że termin „wystawa zbiorowa” stanie się wytrychem pozwalającym autorom na prezentacje swego dorobku w sposób niespecjalnie przemyślany, gdyż duża ilość twórców biorących udział w takim „przedsięwzięciu” czy – jak to teraz się nagminnie mówi – „projekcie” jest wystarczająca, by często dyskusyjną wartość artystyczną udało się zamieść pod dywan. Kolejną negatywną konsekwencją może być ciężka do opanowania przez kuratorów różnorodność prac będących treścią tzw. wystawy zbiorowej. Oczywiście sama w sobie różnorodność nie jest niczym zdrożnym, ale tylko do tego momentu, kiedy nie zacznie się ona zmieniać w zwykły nieład... efektem czego prezentacja staje się chaotyczna, a dalej idąc - artystycznie ryzykowna i trochę – jako całość ekspozycji – nerwowa. Zatem zarówno dobór prac jak i reżyseria całości ekspozycji często są zadaniami tak karkołomnymi, że rodzi się pytanie czy jakkolwiek wykonalnymi.

Biorąc to wszystko pod uwagę można zastanowić się dlaczego pomimo wyżej wymienionych mielizn i niebezpieczeństw zbiorowe wystawy są tak popularne? Powodów jest oczywiście również parę. Tego typu wystawy mają bowiem – zwłaszcza dla twórców początkujących – charakter edukacyjny oraz reprezentacyjny, zaś dla członków mniej lub bardziej nieformalnych grup artystycznych są próbą przedstawienia wspólnej i zwartej myśli artystycznej. Sama zaś – chwilowo tylko od złej strony wspomniana – różnorodność prezentowanych prac może stać się jedną z najświetniejszych zalet wystawianych prac. Oby tylko nie przekroczyła magicznej granicy chaosu. Dość banalne sformułowanie o różnorodności jedności wydaje się tu być kluczowe.

Powyższe uwagi wychodzą z założenia, że samo dzieło ma tworzyć tajemniczą siłę emocjonalną wystawy. Że to ono jest istotą, bytem ją tworzącą. Nie wspominam tutaj (bo i miejsce i czas nie taki) o sytuacji niezwykle popularnej w dzisiejszym świecie, gdy to sam kurator dobierając pasujące mu prace stara się udowodnić światu jakąś tam swoją tezę. W takiej sytuacji dzieło sztuki przestaje być istotą sprawczą wystawy.

Wszystkie wyżej wymienione „za i przeciw” są tylko ogólnymi zagadnieniami i to głównie formalnymi. W wypadku wystawy „warsztatów – fotograficznych” konwencja „wystawy zbiorowej” pozwala na prezentacje tej części dorobku autorów, która z powodów właśnie formalnych miałyby duże problemy by być pokazana osobno.

Powody tego stanu rzeczy są bardzo prozaiczne. Czasem wypowiedź artystyczna jest bardzo krótka, minimalistyczna. Zamykająca się często w jednej pracy. Czasem jest też „myślą nieuczesaną”. Czasem reakcją na „nagłe ziemi poruszenie”. Dla takich wypowiedzi – rozproszonych, nie zamkniętych często puentą, czy codą, krótkich, zrodzonych niejako z przypadku (ale nie przypadkowych!!!) drzwi galerii zazwyczaj są zamknięte. Z rzadka zdarzają się w naszej szerokości geograficznej ekskluzywne wystawy składające się z jednej czy dwóch prac. Ratunkiem dla tychże będzie właśnie wystawa wspólna, jeżeli odrzucimy opcję długotrwałego dreptania poszczególnych twórców od galerii do galerii, z nadzieją, że jakiś marszand zechce w niebotycznej łasce swej na ich prace zerknąć, znudzony.

Ja zaś, osobiście, ze swojej strony jestem bardzo szczęśliwy, że pomimo trudnej formuły „wystawy zbiorowej”, na którą mam zaszczyt wszystkich zaprosić, wspomnianej różnorodności tematów, kilku bardzo młodych twórców zaprezentowało fotografie, które cechuje nie narzucona odgórnie wspólna, zwartą myśl estetyczna, wspólny nastrój i niepokój. Nawet jeżeli jest on taki niemodny – egzystencjalny.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piekaryslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto