Dopiero sekcja zwłok wykaże, czy mężczyzna, który w niedzielę rano zginął w baraku przy ul. Londnera zginął od ognia, czy uległ zaczadzeniu. Na razie policja i straż pożarna mają dwie hipotezy, zarówno co do przyczyny śmierci, jak i pożaru. Jednoizbowy barak, w którym mieszkał piekarzanin, zapalił się od papierosa lub od piecyka elektrycznego.
- Ale być może właśnie od tego papierosa zapalił się tapczan, na którym spał mężczyzna - przypuszcza st. kapitan Jerzy Łukaszczyk, rzecznik piekarskiej PSP. - Podejrzewamy też, że mężczyzna uległ zatruciu, ponieważ na ciele nie było śladów ognia.
Biegły powołany przez policję ma już cały materiał; w ciągu kilku dni powinien odpowiedzieć na te pytania.
Do pożaru doszło w niedzielę o godz. 6.00. Strażacy gasili ogień zaledwie 20 minut, ale nie udało się uratować mężczyzny. Barak spłonął prawie doszczętnie i wymaga remontu. Ogień nie przedostał się jednak do innych pomieszczeń. Przy ulicy Londnera podobnych murowanych baraków jest kilkanaście. Ich właścicielem jest gmina, a mieszkają w nich najubożsi piekarzanie. Chociaż policja przyznaje, że często dochodzi tu do interwencji, pożary zdarzają się rzadko. Do jednego doszło kilka lat temu. Spalony wówczas barak do dziś stoi pusty.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?