Warto podkreślić, że jego karierę filmowca śledziło wielu naszych dziennikarzy, a przecież wszystko zaczęło się od... krzyży. Przydrożnych.
- Tak naprawdę wszystko zaczęło się od poznawania miasta. Z racji tego, że wprowadzając się tutaj nie znałem nikogo, to postanowiłem poznać tak Piekary jak i mieszkańców, wychodząc z aparatem i dokumentując przydrożne krzyże, które przecież zawierają historię tego miasta - opowiada Strzelecki.
Jego dokumentacja, a było to w 2007 roku, wywołała spore zamieszanie w mieście. Urzędnicy z magistratu również w tym czasie zliczali te przydrożne, religijne symbole . Było to potrzebne do Planu Rozwoju Lokalnego i wyszło im, że jest ich około 30. Marcin Strzelecki naliczył ich o dziesięć więcej. To jednak był dopiero początek tego, co nastąpiło później.
- Krzysztof Turzański (obecny wiceprezydent Piekar - przyp.red.) namówił mnie wtedy, abym zaczął filmować te wszystkie historie, jakie poznawałem po drodze. Wziąłem więc kamerę, którą kupiłem by filmować swojego narodzonego wtedy syna i rozpocząłem filmowanie pod nazwą Piekarska TV - wspomina.
Niedługo potem wraz z kilkoma zapaleńcami Marcin Strzelecki założył stowarzyszenie Piekarska Amatorska Grupa Filmowa - w skrócie PAGFilm.
- Kręciliśmy wtedy filmy o Piekarach. O wydarzeniach bieżących, ale realizowaliśmy też materiały historyczne. To wtedy nakręciliśmy min. film o życiu Władysława Kotuchy, kopalni Andaluzja czy tramwaju „ósemce”. To dziś historyczne materiały - podkreśla. PAGFilm działał w naszym mieście trzy lata. Po zamknięciu stowarzyszenia przez pół roku... - Miałem ciszę - przyznaje. - A potem zacząłem filmować pod nazwą Twoja TV. Filmy były puszczane nawet w lokalnej kablówce - wspomina. Na tym nie koniec. Niedługo później Marcin Strzelecki założył już swój własny projekt WiFilms, pd marką którego kręci filmy do dziś. W zeszłym roku natomiast ruszył z głośnym projektem „Piekarskie beboki”, który realizuje z Kubą Müllerem oraz swoimi dziećmi. - Pokazujemy Piekary, jakich nie znamy. Z zupełnie innej strony, tej tajemniczej, a nawet mrocznej. Zwłaszcza, że Piekary są znane z kopca i bazyliki, a jest tu naprawdę wiele ciekawych i interesujących miejsc oraz historii - mówi Strzelecki.
Miejsca i historie, co warte podkreślenia, które trudno jest odkrywać.
Do odkrycia, jak przekonuje piekarski filmowiec, zostało dużo. Teraz „beboki” skończyły kręcić film „Demon Szarlej” i zabierają się za kolejne produkcje. My, jako redakcja, będziemy się im przyglądać. Zapewne przez co najmniej kolejnych dziesięć lat.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?