Na ten dzień kibice, działacze, ale także sami zawodnicy GKS Olimpii Piekary Śląskie długo czekali. W końcu udało się bowiem przerwać czarną serię kolejnych porażek i w końcu zdobyć komplet punktów. Zwycięstwo nad drużyną SPR Tarnów jest podwójnie ważne, bo może okazać się decydujące dla układu w dolnej części tabeli I ligi.
- W końcu mogliśmy odetchnąć z ulgą, choć atmosfera w drużynie już od początku roku jest bardzo dobra - podkreśla trener Olimpii Sławomir Szenkel.
Przełomowe zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, szczególnie na początku. - Mecz był wyrównany i dopiero pod koniec pierwszej połowy wyszliśmy na zdecydowane prowadzenie - relacjonował trener piekarzan.
Ostatecznie na przerwę nasi szczypiorniści schodzili z przewagą pięciu goli, przy stanie 16:21. Głównie dla tego, że taktyka gospodarzy polegająca na wyłączeniu z gry powracającego po groźnej kontuzji Mariusza Kempysa, nie przyniosła zamierzonego efektu. Lider piekarskiej ekipy dość łatwo radził sobie bowiem z przeciwnikami i ostatecznie okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. W pierwszej połowie dobrze spisywał się także skrzydłowy Marcin Smolin, który skutecznie kończył kontrataki, ale punktował także rzutami z gry.
- W drugiej połowie poprawiliśmy jeszcze grę w obronie i nasza przewaga rosła. Dzięki skutecznej grze z kontry prowadziliśmy już nawet dziewięcioma golami - podkreśla trener Szenkel.
Szkoleniowiec Olimpii zdecydował się jednak na wprowadzenie do gry rezerwowych graczy, którzy spisywali się poniżej oczekiwań i wypracowana przewaga zaczęła topnieć.
- Dokonałem kilku zmian, ale chyba nie zrobiłem dobrze. Mam wrażenie, że niektórych zawodników stawka meczu po prostu przerosła. Musiałem wrócić do podstawowego ustawienia, ale tak na prawdę wynik meczu cały czas był pod nasza kontrolą - dodaje opiekun piekarskiego GKS-u.
Ostatecznie goście wygrali 34:31 i w drogę powrotną do Piekar Śląskich zabrali zasłużony komplet punktów. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że to w ogromnej mierze zasługa niezastąpionego Mariusza Kempysa.
- Nie da się ukryć, że jak tylko Mariusz wrócił do drużyny, to od razu wygraliśmy. Nie tylko rzucił 10 bramek, ale także jego sposób rozgrywania piłki i gra w obronie, dają równie wielkie korzyści drużynie.
Na razie trudno sobie wyobrazić tę drużynę bez Mariusza i myślę, że teraz możemy myśleć o walce o wyższy cel, niż tylko utrzymanie - podkreśla Szenkel. Natomiast już w najbliższą sobotę, 2 lutego GKS Olimpia po długiej przerwie zaprezentuje się we własnej hali. O godzinie 18 zmierzy się z MKS Kalisz. Warto podkreślić, że w tej rundzie piekarzanie przed własną publicznością rozegrają większą ilość spotkań, niż jesienią.
Po 14. kolejkach GKS Olimpia zajmuje 12 miejsce w tabeli grupy B I ligi. Stawce przewodzi Gwardia Opole, a ostatni w tabeli jest ostatni rywal Olimpii, Control Process Tarnów.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?